Tak jak facetów kręcą szybkie samochody i piłka nożna, tak nas, kobiety,
kręcą buty i torebki. Oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły, kiedy to
kobietę kręci piłka nożna, a faceta buty, na szczęście jednak zdarzają się
rzadko i reguła pozostaje regułą :-). Kobieca
torebka to swoisty mikrokosmos, który ciężko ogarnąć . W dzisiejszych czasach
to już nie tylko ładny, praktyczny dodatek, który pomieścić może wszystkie
absolutnie niezbędne do codziennej egzystencji przedmioty (jak szminka,
chusteczki higieniczne, lusterko, stare bilety tramwajowe, pół paczki migdałów,
klucze, dokumenty, kilka kamieni z ostatniego spaceru nad jeziorem i wszystko
to, co statystycznie daje nam wagę 2.5 kg). Dla wielu kobiet torebka to wyznacznik
statusu społecznego. Tak jak dla faceta dobry samochód.
Przeciętna kobieta posiada sześć różnych torebek. Przeciętna, bo prawdziwe kolekcjonerki mają
ich po kilkaset. Prym wiodą oczywiście celebrytki, rozsmakowane w torebkach zaprojektowanych
przez modowych bogów. Hermes, Louis Vuitton, Prada, Fendi, Dior, Chanel,
Cloe, Gucci, Ferragamo, Bottega, Givenchy, Marc Jacobs, Yves Saint Laurent, Coach, Kate
Spade, Michael Kors czy Paco Rabanne to nazwiska, które u torebkoholiczek wywołują
przyspieszone bicie serca i rumieniec podniecenia. Jedną z największych maniaczek jest niewątpliwie Victoria Beckham, która na
torebki Hermes Birkin (ma ich ponad setkę) wydała półtora miliona funtów. Tego
samego designera uwielbia Lady Gaga, Katie Holmes i Julia Roberts. Francuski Hermès, który jako pierwsza firma na świecie wypuścił na rynek w 1923 torebki z zamkiem
błyskawicznym, kusi najbogatsze klientki strusią, cielęcą, jaszczurzą i
krokodylą skórą, złoconymi okuciami, diamentami, a także ręcznym, niezwykle
precyzyjnym, artystycznym wykonaniem. To jedne z najdroższych torebek
dostępnych na rynku. Za cenę takiego modelu kupić można mały samochód. Miranda
Kerr uwielbia Pradę, Beyonce gustuje w projektach Gucci i Louis Vuitton, a Rihanna wspiera Chanel, Lanvin i Stellę McCartney. Dla
producentów i projektantów to bezcenna promocja i reklama. Na brytyjskim eBayu
używane cudeńka Birkins można kupić już od 10,000 funtów (prawie 17,000CAD), a
dla desperatek stworzono stronę bagborroworsteal.com, gdzie można sobie taką markową torebkę pożyczyć na
miesiąc za cztery stówy.
Skąd się wzięło to całe szaleństwo? Torebki stanowią istotny element
naszej codzienności od czasów, w których ludzie mieli coś do noszenia, czyli w
zasadzie od zawsze. Dwie ręce to za mało (o czym wszystkie, dobrze wiemy, ileż
to razy przydałaby się nam trzecia...) – torby, worki, mieszki, podróżne tobołki
czy sakiewki noszone przy pasku znacznie ułatwiały transport już w starożytnym
Egipcie, o czym świadczą naścienne hieroglify. Już wtedy wysadzane klejnotami woreczki
świadczyły o statusie społecznym właściciela. Co ciekawe pierwsze torebki
noszone były przez mężczyzn (zawierały zazwyczaj monety), głównie dlatego, że ubrania
nie miały wtedy jeszcze kieszeni ;-)... Najstarsza torebka należy do mumii znalezionej we włoskich Alpach w 1991. Otzi
the Iceman ponad 5 tysięcy lat temu nosił przy sobie krzemień, proste wiertło, szydło
i suszone grzyby. W średniowieczu torby były atrybutem wędrownych artystów, włóczęgów
i żebraków. W wersji bardziej wyszukanej, ornamentalnej, pojawiały się w wyższych
sferach arystokratycznych i na dworach królewskich.
W XVI wieku torby zyskały na popularności, a w kolejnym stuleciu można
już dopatrzyć się pierwszych trendów i mód, o których decydowała różnorodność
kształtów, rozmiarów, haftów i aplikacji. Kobiety XVIII wieku miały już w
swoich garderobach po kilka torebek na różne okazje, w których głównie nosiły
róż, puder, perfumy i sole trzeźwiące; późniejsze, bardziej eleganckie modele
miały specjalne kieszonki na, używane w teatrze i operze, okulary oraz wachlarze.
Wiele torebek, które powstały w tamtych czasach, to dziś prawdziwe dzieła sztuki
vintage, unikatowe perełki trzymane w muzealnych gablotach i prywatnych
kolekcjach. Boom nastąpił w latach ’20 ubiegłego wieku, kiedy w modzie wybuchła
prawdziwa rewolucja. Zaczęto odchodzić od zasady, w której torebka musi być
idealnie kolorystycznie dopasowana do stroju i butów, wkradła się awangarda, a działania
wojenne pochłonęły zapasy skór i metalu, zmuszając projektantów do szukania
alternatywnych surowców takich jak plastik i drewno.
Pomimo tego, iż
22% kobiet przyznaje, że gdyby mogły kupić jedną naprawdę kosztowną rzecz byłaby to torebka, magia
torebki nie ogranicza się jedynie do nazwiska projektanta. Istotne jest jak ją
nosimy, a przede wszystkim - co w niej nosimy, bo to zapewnia jej indywidualny,
personalny, unikatowy charakter. Damska torebka to skarbiec, w którym nikt poza
samą właścicielką nie ma prawa grzebać. I nie jest prawdą, że im większa, tym trudniej
w niej coś znaleźć... znam dziewczyny, które w najbardziej przepastnych torbach
bez problemu znajdują to, czego akurat potrzebują. A z drugiej strony... której
z Was nigdy nie zdarzyło się wysypać całej zawartości na stół w poszukiwaniu
spinacza do papieru, dwudziestopięciocentówki albo błyszczyka? Mówią, że
pierwszą rzeczą, którą Adam kupił Ewie po ich ucieczce z raju była właśnie
torebka... W ten sposób na wieki zemścił się za jabłko. Istnieje nawet gałąź
nauki nazwana „bagology”, a psychologowie twierdzą, że to jak i co nosimy w
torebkach mówi bardzo dużo o naszych przyzwyczajeniach i charakterach. Fajnym
trendem jest też, stojące w opozycji do markowych designerów, rękodzielnictwo.
Powszechna dostępność wszelkich materiałów, wykrojów, książek i czasopism z
instrukcjami, pozwala rozpuścić wodze fantazji i tworzyć według własnego gustu
i potrzeb. Tylko czasu często brak...
Wpadnijcie do 5th
Avenue – obok ciuchów i biżuterii mamy też dla Was szeroką gamę dużych,
eleganckich toreb. W sam raz na lato!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz